- Karczma Ankh-Morpork http://www.karczmaankhmorpork.pun.pl/index.php - Szynkwas http://www.karczmaankhmorpork.pun.pl/viewforum.php?id=10 - Sesyja w Monastryja, czyli romans kilku muszkieterów z dark fantasy... http://www.karczmaankhmorpork.pun.pl/viewtopic.php?id=96 |
Anfarius - 2012-05-31 23:33:53 |
Kłaniam się nisko, panowie. Widzę wśród was kawalerów, baronów i hrabiów. Nie powiem, zacne grono, a mój kapelusz, choć dostojny, sam wręcz z głowy mi się ściąga i do waszych stóp cisnąć się chce. Jednak, wybaczcie moje maniery, bo choć wasze imiona i biografie nie są mi obce, to moja skromna osoba może wam się w pamięci nie jawić zbyt jasno. Jam jest hrabia de Anfeu, na tym zaś dworze pełnię funkcję Mistrza Gry. |
tomir - 2012-06-01 00:57:09 |
Sweeney dor Hamich, do usług, a to mój syn Oliver. Mam 47 lat, mój syn 23. Jak łatwo zauważyć jesteśmy z Dorii. Jestem rycerzem, jak mój ojciec przede mną i jak mój syn po mnie. Nie używam nowomodnych rapierów i nie noszę długich płaszczy. U pasa zawsze mam miecz, a w jukach zbroję którą zakładam tylko z konieczności. Jestem, to znaczy byłem, dowódcą 4. kompanii kawalerzystów Doryjskich, a teraz ja i mój syn, jesteśmy jedynymi, którzy z tej kompanii przeżyli. Umarłbym razem z moimi ludźmi, mój syn także, ale wiele lat wcześniej poprzysiągłem żonie, że zaopiekuję się Oliverem i że on przedłuży nić naszego rodu. Żona zmarła podczas porodu, a nie odmawia się konającej kobiecie, ukochanej. Dlatego też, kiedy walczyliśmy z tymi psami z Kordu nie walczyłem do końca, nawet nie zatroszczyłem się o ratowanie sztandaru, o nie! Wezwałem do siebie syna i uciekliśmy osłaniani przez grupę Dragonów. Nigdy nie zapomnę tego dnia, straciłem wtedy honor. Ratując syna, pozostawiłem na pastwę kordyjczyków 300 dzielnych ludzi. Czy wierzę w Jedynego? Oczywiście! Czy pilnuję doktryn wiary? Nie. Mam problem żyć z samym sobą, a co dopiero jeszcze z dogmatami Jedynego. |